Top

Ścieżka góry – Adam Bielewicz

We wstępie do „Drzewa Jogi” B.K.S. Iyengar pisze: „W duchowym świecie, podobnie jak w świecie fizycznym, można wchodzić na wierzchołek góry z dowolnej strony. Jedna ścieżka jest dłuższa, inna krótsza, jedna kręta i trudna do przebycia, inna prosta i łatwa, ale każda prowadzi na sam szczyt.”

Od 24 lat chodzę po górach, od 10 wspinam się, jogę ćwiczę od 21 lat. Obie te ścieżki – ścieżka jogi i ścieżka góry splata się w moim życiu – choć niby tak odległe od siebie, dla mnie mają bardzo wiele wspólnego. Obie są poszukiwaniem przestrzeni, wolności i bycia w kontakcie z Naturą – zewnętrzną poprzez góry i wewnętrzną poprzez jogę.

“Chodząc po górach, mamy okazję delektować się każdą chwilą w nich spędzoną. […] Wspinanie i uważna koncentracja na każdym, nawet najdrobniejszym ruchu, jest esencją bycia, intensywnym przeżywaniem chwili obecnej.[…] Bliski kontakt z naturą połączony niejednokrotnie z pełnym zaangażowaniem wynikającym z uprawiania wspinaczki, umożliwia nam takie pełne doświadczenie obecności.[…] Jesteśmy całkowicie uwolnieni i pochłonięci tym, co dzieje się Teraz.” (Zbigniew Skierski „Siekiera”). Czy ten opis nie przypomina doświadczenia osoby ćwiczącej jogę? Obie dziedziny mogą dawać podobne przeżycia, stany – to jest ich punkt wspólny i jednocześnie esencja. I w jodze i we wspinaczce ostatecznie chodzi o nasz wewnętrzny stan – odczucie pełni, szczęścia, obecności, totalnego bycia tu i teraz.

Osoby wspinające się, skupiają się na co dzień na zewnętrznych aspektach – na kondycji, treningu, sprzęcie, opisach dróg, stopniu ich trudności, noclegach, wyżywieniu, pogodzie, dobieraniu osób do zespołu…. Potem podsumowuje się przejście drogi prostymi słowami, że była świetna, cudowna lub kiepska i opowiada się o tym gdzie było najtrudniej, jakie były warunki, gdzie, jakie przechwyty itd. O wewnętrznych doświadczeniach mówi się raczej rzadko, bo nie bardzo wiadomo jak przekazać to, co się przeżyło. Zresztą ludzie gór to wiedzą, każdy pamięta swoje momenty ekstazy, płynięcia jak i załamania, bycia na krawędzi swoich możliwości, sekundy tak intensywne, że będzie się je pamiętało do końca życia. („Dlaczego chodzę po górach? Ludzi można podzielić na dwa rodzaje: na tych, którym nie trzeba tłumaczyć i na tych, którzy nigdy tego nie zrozumieją” – Demotywatory)

To, co we wspinaczce pojawia się jako pewien efekt uboczny, coś, o czym się zbytnio nie mówi w jodze jest tematem regularnych studiów i eksperymentów. Joga jasno stawia sprawę, jej celem jest osiągniecie stanu samadhi – „stanu, w którym człowiek jednoczy się z przedmiotem swojej medytacji […] i doświadcza nieopisanego spokoju i radości” ( Iyengar, Drzewo jogi). Joga zajmuje się technikami pracy wewnętrznej, która pozwoli taki stan osiągnąć. Choć w wielu tekstach doświadczenia wewnętrzne są doskonale opisane są one jedynie efektami praktyki. Więc jogini na co dzień też zajmują się bardziej techniką: pracą z ciałem, z oddechem, skupianiem uwagi, obserwacją poruszeń umysłu, właściwym używaniem sprzętu itd., gdyż dzięki tej technice mogą osiągnąć lub zbliżyć się do stanu jogi – połączenia.

I Joga i wspinaczka są dla mnie naukami ścisłymi, dającymi się w sposób logiczny, systematyczny opisać. Obie cenię za czystość formy, klarowną technikę, konsekwentną metodologię rozwoju. Analogie między obiema dziedzinami pomagają mi lepiej zrozumieć jogę dzięki wspinaczce i odwrotnie. Tak jak pewne sprawy we wspinaczce są oczywiste, sprawdzone empirycznie, podobne są wg mnie różne aspekty jogi – kilka takich analogii chciałem przedstawić.

Prostota
Gdy spytano jednego z najwybitniejszych alpinistów ery międzywojennej Georga Mallory`a, czemu chce zdobywać Czomolungmę odpowiedział: Ponieważ istnieje (because it is there).
Patandżali w dwóch zdaniach potrafi opisać cel i sposób osiągnięcia stanu jogi : „Joga jest powściągnięciem zjawisk świadomości. Wtedy widz utrzymuje się w swej właściwej naturze.”
Często jedno celne stwierdzenie najlepiej oddaje istotę sprawy. I jogini i wspinacze są ludźmi przede wszystkim pragmatycznymi. W sferze motywacji są idealistami, ale w sferze działania są pragmatykami i purystami. Ważny jest cel i optymalny sposób osiągnięcia go.
Tak jak wspinacz pakując plecak każdą rzecz sprawdza, czy będzie potrzebna i ile waży – jak wziąć tyle rzeczy żeby jak najmniej ważyły, ale jednoczesnej wziąć wszystko, co będzie potrzebne, tak w jodze dążymy do skuteczności i prostoty praktyki, do oddzielania tego, co jest ważne od zbędnych dodatków, ozdobników, tradycyjnych naleciałości.

Sedno i okolice
We wspinaczce w pewnym momencie sprawa ogranicza się do człowieka, skały, na której się on znajduje i pytania czy da radę ją przejść. Wszystkie pozostałe rzeczy są jedynie dodatkami, to czy góra znajduje się w Peru czy w Chinach, to, jakim językiem mówią lokalni górale, jak się ubierają, co jedzą i co śpiewają nie ma większego znaczenia. (Oczywiście poznawanie kultury, historii, zwyczajów ludzi mieszkających w danych górach również może być fascynujące).
W jodze sednem jest doświadczenie wewnętrzne. Joga powstała przynajmniej 5000 lat temu i rozwijała się w Indiach, jest związana z indyjską kulturą, historią, kształtującymi się później religiami. Jednakże ludzkie pragnienia, potrzeby i radości są podobne niezależnie od tego skąd pochodzimy. Tak samo jogiczne praktyki są uniwersalne, mogą dotyczyć każdego człowieka i fakt, że joga powstała w Indiach nie sprawia, że ubieranie się w sari, palenie kadzideł, czy przestrzeganie lokalnych zwyczajów sprawi, że będziemy lepiej ćwiczyć jogę.
Czym innym jest uczenie się od ludzi, którzy całe życie poświecili na praktykę (lub spędzili w górach, dzięki czemu doskonale je znają) a czym innym jest naśladownictwo zewnętrznych form.

Droga jest celem
We wspinaczce można zdobywać szczyty, lecz równie dobrze można robić drogi, które nie kończą się na szczycie góry, lub robić drogi na kilkumetrowych kamieniach czy np. podwarszawskich bunkrach. Szczyt może być zwieńczeniem wspinaczki, lecz tak naprawdę jest jedynie dodatkiem do samego wspinania, bycia w drodze. Często po kilkudniowych czy wielomiesięcznych trudach zdobywania góry, na samym szczycie pozostaje się przez kilka minut. Jest on jedynie punktem na drodze wchodzenia i powrotu z góry.
W jodze podobnie, „jogę osiąga się poprzez jogę”, czyli ostateczny cel osiąga się poprzez praktykę, bez praktyki nie ma osiągnięcia celu, a sam cel jest jedynie tym, co przychodzi w wyniku praktyki. Nawet jeżeli mamy jakiś cel przed sobą musimy skupić się na zrobieniu kolejnego kroku w tej chwili, nie ma innej możliwości niż robienie praktyki, niż podążanie drogą.
Tak jak we wspinaczce przejście kolejnej drogi podnosi nasze umiejętności, daje koleje doświadczenia, tak w jodze, każda praktyka coś przynosi, zmienia nas, nasze doświadczenie się kumuluje, my się pod wpływem praktyki zmieniamy.

Etapy
Chcąc wspinać się w sposób bezpieczny trzeba przejść przez kolejne etapy szkolenia – np. kurs na sztucznej ściance, kurs na skałkach, kurs letni tatrzański i w końcu zimowy tatrzański, dodatkowo np. antylawinowy, lub wspinaczki hakowej, nie mówiąc o koniecznych umiejętnościach orientacji w terenie czy udzielania pierwszej pomocy. Wiedza i doświadczenia z kursów oraz wspinaczki w różnych warunkach i zdobyte doświadczenia pozwalają osiągać kolejne cele np. w Alpach, czy w końcu w górach najwyższych. Bez umiejętności np. zakładania asekuracji trudno wyobrazić sobie wejście na jakąkolwiek drogę w górach.
W jodze Patandżali zastosował podobną metodykę. Wyszczególnił 8 członów, z których 2 (jamy i nijamy) są przygotowaniami, 3 (asana, pranajama i pratjahara) są właściwą praktyką a 3 (dharana, dhjana i samadhi) są efektami praktyki. Postęp związany jest z budowaniem od podstaw swoich umiejętności na ścieżce jogi. „Praktykowanie asan bez opanowania jamy i nijamy jest czystą akrobatyką” (Iyengar – Światło jogi). Podobnie bez opanowania asan otwierających klatkę piersiową i nauki relaksu trudno mówić o praktyce pranajamy. Bez umiejętności skierowania uwagi zmysłów do wnętrza trudno mówić o wyciszeniu umysłu itd.
Czym innym jest sposób uczenia się a czym innym używanie umiejętności po ich opanowaniu. Uczenie się musi być stopniowe, musi przechodzić po kolei przez poszczególne etapy, bez możliwości pójścia na skróty. Natomiast, gdy umiejętności zostaną zdobyte praktykuje się je wszystkie jednocześnie. Tak jak przy zdobywaniu ambitnych szczytów wykorzystuje się i najprostsze umiejętności z pierwszej lekcji na ściance typu właściwe założenie uprzęży i przywiązanie liny a jednocześnie sięga się do granic swoich umiejętności wspinaczkowych, tak samo w jodze praktykując kolejne etapy zawsze należy pamiętać o podstawach „Zasady moralne winny się stać wielkim ślubem przestrzeganym niezależnie od kasty, miejsca, czasu, okoliczności i na wszystkich stopniach rozwoju duchowego” Jogasutry, Patandzali

Rozwój techniki
Joga opiera się na tradycji sięgającej tysięcy lat, lecz wciąż się rozwija, pojawiają się nowi mistrzowie, nowe techniki, współczesna wiedza o człowieku pomaga zrozumieć lepiej zasady działania jogi. Tradycji należy się szacunek, gdyż dzięki pracy pionierów i poprzedników możemy iść dalej, ale nie można zamykać się tylko w kręgu tradycyjnych rozwiązań.
Kilkadziesiąt lat temu przy używanym wówczas sprzęcie wspinaczkowym tatrzańska skala trudności dróg kończyła się na stopniu VI – ekstremalnie trudnym. Rozwój techniki – np. budowy butów do wspinaczki, lin i punktów asekuracyjnych sprawił, że obecnie średnio sprawny wspinacz po kilku miesiącach wspinaczki może ten poziom osiągnąć, a sama skala rozwinęła się o kolejne stopnie VI.1… aż do VI.9. Klasyczne drogi wspinaczkowe – robione przez pionierów pozostają klasyczne i warte przejścia, lecz obok nich powstają wciąż nowe linie wspinaczkowe odkrywające nowe możliwości. Czynne uprawianie wspinaczki przez tysiące osób wpłynęło na rozwój sprzętu, ubezpieczenia dróg na skałkach czy w górach.
Dawniej joga był dziedziną tylko dla wybranych, mistrz wybierał najlepszych uczniów i im przekazywał swoja wiedzę. Obecnie joga stała się dostępna dla wszystkich, praktykuje się ja nie tylko dla właściwego celu jogi, ale też ze względu na jej wpływ na zdrowie fizyczne czy psychiczne. Techniki i pomoce do praktyki opracowane np. przez Iyengara pozwalają prawidłowo i bezpiecznie ćwiczyć osobom na różnym poziomie sprawności, w różnym wieku. To, że tradycyjnie ćwiczono bez żadnych pomocy świadczyć może o poziomie zaawansowania czy możliwościach wybranych uczniów a nie o tym, że jest to dla każdego dobre. Lepiej jest np. siedzieć na kocu z prostym kręgosłupem niż na ziemi z plecami zapadniętymi.

Różne drogi na szczyt
Choć zewnętrzne formy i praktyki w różnych rodzajach jogi mogą się skrajnie od siebie różnić, ich podstawy oraz cel są takie same. Nie ma lepszej lub gorszej metody, są jedynie metody, które bardziej odpowiadają konkretnej praktykującej osobie ( oczywiście, jeśli dana praktyka nie wiedzie na manowce, tak jak np. kiepską wspinaczką jest ta, która polega na zakupach i spacerze na Krupówkach). W chodzeniu po górach ktoś woli chodzić szlakami i spać w schroniskach, ktoś zdobywa górę metoda oblężniczą z wykorzystaniem dziesiątków tragarzy, stopniowego budowania kolejnych baz, a ktoś wybiera się w najtrudniejsza ścianę tylko z tym, co uniesie na swoich plecach, czasami bez możliwości odwrotu jak np. Wojciech Kurtyka, którego przejście zachodniej ściany Gaszerbrumu w 1985 zostało uznane za największe osiągnięcie himalaizmu w XX wieku – o czym mało kto spoza świata górskiego wie, podczas gdy każdy słyszał np. o wejściu na Mt. Everest naszej telewizyjnej podróżniczki.

Zmiana perspektywy
Świat wygląda zupełnie inaczej ze szczytu góry, a zupełnie inaczej, gdy stoimy u jej podstawy. To, co na dole jest czymś nieznanym, trudnym, co będzie wymagało od nas wysiłku, co jest pewnym narzuconym przymusem, który musimy pokonać, jeśli chcemy wejść na szczyt, z góry wydaje się być oczywistością – jeśli chcesz wejść ta drogą powinieneś opanować np. wspinanie hakowe na poziomie A2 i klasyczne na poziomie VI.2. Góra nie jest złośliwa i nie zmusza nas do wyrzeczeń, ale my sami się ich podejmujemy.
W jodze w ramach przygotowań do praktyki mamy 5 zasad etycznych – jam, podobnych do przykazań chrześcijańskich czy wskazań buddyjskich. Wydają się one być początkowo przeszkodami, czymś, co utrudnia normalne życie, zmusza nas do ograniczeń. Jednak z punktu widzenia osoby oświeconej, która przeszła drogę i osiągnęła stan „nieoddzielenia” są rzeczami naturalnymi i dziejącymi się spontanicznie. Jedynie dla nas, którzy wciąż żyjemy w dualizmie, w stanie podziałów, walki o własne „ja” są to rzeczy wymagające wysiłku i wyrzeczeń. Przykładowo aparigraha – niegromadzenie, nieposiadanie: bycie lekkim, posiadanie tylko tego, co jest konieczne, nie obciążanie się niepotrzebnymi rzeczami, myślami, emocjami. Opiera się na poczuciu bezpieczeństwa, na poczuciu, że gdy coś będzie potrzebne, pojawi się lub że mamy umiejętność zapewnienia sobie tego. Gromadzenie daje nam poczucie bezpieczeństwa, które jest uzależnione od posiadania rzeczy i w związku z tym wiąże i obciąża nas. Rzeczy zamiast nam służyć, stają się czymś, czemu my służymy, gdy ich gromadzeniu i utrzymaniu poświęcamy nasz czas i energię. Niegromadzenie pozwala elastyczniej poruszać się przez zmienne sytuacje życiowe, koncentruje się na zdobywaniu umiejętności i sposobów radzenia sobie w różnych sytuacjach, a nie budowaniu twierdzy.

Artykuł ukazał się w listopadowym wydaniu Joga Magazynu w 2013 r

 

Adam Bielewicz